9/29/25

Maggie Reilly - "Gra w Watykanie dla Jana Pawła II była czymś niesamowitym!"

Maggie Reilly, ikona muzyki pop, znana z takich hitów jak „Moonlight Shadow” i „To France”, powraca do Polski na wyjątkowy koncert 30 września 2025 roku. W rozmowie z Arturem Kondasem artystka dzieli się refleksjami na temat swojej kariery, która trwa już dekady, oraz tego, jak jej utwory wciąż łączą pokolenia. Opowiada o swoich muzycznych inspiracjach, wspomnieniach z tras koncertowych i zmianach w przemyśle muzycznym, a także o wyzwaniach, przed którymi stają młode artystki.

Artur Kondas, Brudne Brzmienie: Twoja piosenka "Moonlight Shadow" to w Polsce kultowy letni hit. Dla mnie twoje wokale są jak soundtrack dzieciństwa: wyjazdy z rodzicami i wspomnienia z wakacji. Jak to jest tworzyć coś, co jest tak bardzo ponadpokoleniowe?

Maggie Reilly: - To bardzo dziwne i zarazem niezwykle miłe. Cieszę się, że ludzie wciąż lubią tę piosenkę - ma tę samą popularność, co na początku. Są też inne utwory, które mają podobną żywotność, jak „To France” czy „Family Man”, ale „Moonlight Shadow” zdecydowanie dominuje. Podobnie było z „Everytime We Touch”, które później zyskało nowe życie dzięki coverom, np. Electric Callboy - ich teledysk był zaskakujący i świetny. To fascynujące widzieć, jak różne wersje dają utworom nowe znaczenia.

Po tylu latach tworzenia, jak ty definiujesz sukces?

- Dla mnie sukces to robić to, co kocham, tak długo, jak się da. Nie zależało mi na byciu mega gwiazdą - ważne było granie tego, co się kocha i spotykanie ludzi, którzy chcą tego słuchać. Muzyka zmieniła się pod względem produkcji i widowiskowości - dziś trasy bywają spektakularne, pełne efektów, akrobatów i wideo. Ja wywodzę się z epoki małych klubów, bezpośredniego kontaktu z publicznością, i tę formę wciąż bardzo lubię. Czuję się szczęśliwa, że mogę wciąż podróżować i koncertować - nawet jeśli podróże bywają męczące (śmiech).

Mówisz o trudach tras - wczesne wyjazdy, długie przejazdy, granie i od razu w drogę. Masz jakieś zabawne wspomnienie z początków twojego koncertowania?

- Moje pierwsze zespoły wywodziły się ze Szkocji i jeździliśmy całymi dniami do Londynu na koncerty. Wyjeżdżaliśmy o piątej rano, wymięci, w vanie. Mieliśmy nawet psa w trasie, który siadał na kolanach - to były ciężkie, ale pełne wspomnień czasy.

Jak zmienił się przemysł muzyczny z twojej perspektywy?

Zmiany są ogromne - od małych tras po produkcje w stylu „circus”, o wiele większe sceny, sprzęt i logistyka. Pionierzy dużych tras (Genesis, potem U2) podnieśli poprzeczkę, a teraz to często funkcjonuje jako widowisko z muzyką. Ja jednak cenię prostsze formy: przyjechać, ustawić sprzęt, zagrać, porozmawiać z ludźmi, pozwiedzać. Brakuje mi małych, kameralnych koncertów - lubię odkrywać miasta i ich historię. Z kolei granie w zamkach czy historycznych miejscach ma niesamowity klimat, do którego również lubię wracać.

Po tylu latach współpracowałaś z różnymi artystami i gatunkami. Czy jest coś, czego jeszcze muzycznie byś chciała spróbować?

- Jestem otwarta na różne rzeczy. W karierze robiłam bardzo nieoczekiwane rzeczy - od współpracy z Sisters of Mercy, przez Jacka Bruce’a, ludzi z Pink Floyd, aż po przygotowywanie fragmentów do musicalu typu Monty Python/Spamalot. Lubię, gdy zapraszają mnie do nietypowych projektów - to wyzwanie i frajda. Chętnie współpracuję, jeśli czasowo się zgadza i projekt ma ciekawy pomysł.

Jako kobieta w muzyce, czy spotkałaś się z trudnościami? Co radzisz młodym artystkom?

- Z mojego punktu widzenia zawsze było dużo silnych kobiet w muzyce - Ronettes, Tina Turner, Grace Slick i inne. Może miałam to szczęście, że w domu dorastałam przy silnych, nieustępliwych kobietach, więc nie bałam się stawiać na swoim. Widziałam jednak, że wiele młodych osób (nie tylko kobiet) woli nie „ryzykować” i zgadzać się na coś, co im narzuca branża. Dziś młodzi mają więcej możliwości zdobycia wiedzy dzięki internetowi - warto pytać, dociekać w kwestiach biznesowych i nie zgadzać się na pierwszy, niekorzystny układ. Jeśli masz potencjał, inni też go dostrzegą i pojawi się lepsza oferta.

Masz za sobą mnóstwo występów - który koncert wspominasz najlepiej?

- Trudno wybrać jeden. Kilka wydarzeń wyróżnia się szczególnie: występ z chórem i orkiestrą w Watykanie dla Jana Pawła II zapamiętam szczególnie - to było niezwykłe; koncert w amfiteatrze pod Atenami, kiedy księżyc dosłownie pojawił się nad sceną; gra w Partenonie z orkiestrą; a także surrealistyczny moment na postoju przy kamiennych kręgach we Francji, gdzie usłyszałam śpiew sióstr zakonnych.

Na koniec szybkie podsumowanie: co teraz robisz i czego fani mogą się spodziewać?

- Wciąż gram, podróżuję i chętnie robię projekty, które mnie zaskoczą. Lubię małe kluby, zamki i historyczne miejsca, współprace z ciekawymi ludźmi oraz słuchać nowych wersji moich piosenek — to daje mi dużo radości.

© Copyright Winiary Bookings 2024

© Copyright Winiary Bookings 2024