21.02.2025

Sylvie Kreusch: “Na scenie czuję się jak superbohaterka”

Jej głos możecie kojarzyć choćby z projektu Warhaus, a w marcu przyjedzie na 3 solowe koncerty do Polski. Sylvie Kreusch, bo o niej mowa, odwiedzi wiosną nasz kraj w ramach promocji jej najnowszej płyty “Comic Trip”. Z tej okazji porozmawialiśmy z nią, o kulisach powstawania krążka oraz emocjach, przed koncertami.

Wiktor Fejkiel: W listopadzie ubiegłego roku wydałaś swój drugi studyjny krążek - “Comic Trip”. Z jakim odbiorem tego albumu się spotkałaś?

Sylvie Kreusch: Gdy tworzyłam swój debiut, nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań wobec siebie. Teraz natomiast byłam przerażona tym, jak ludzie odbiorą “Comic Trip”. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, co publiczność sobie o nim pomyśli. Ten krążek jest swego rodzaju wyjątkowy - zawsze pisałam piosenki o rozstaniach, które łatwo trafiają do ludzi, tutaj jednak mamy do czynienia z dużą ilością optymizmu. Koniec końców, bardzo uspokoiły mnie liczne pozytywne reakcje, które dostawałam po premierze.

Długo rodził się w tobie pomysł, by właśnie za pomocą tego motywu komiksów przenieść cały album kilkadziesiąt lat wstecz?

Nie, ten pomysł pojawił się bardzo szybko. Właściwie już na samym początku, gdy szukałam linii wokalnych. To wtedy zaczęły wyłaniać się te wszystkie zabawne dźwięki i słowa. Szybko stało się jasne, że moja podświadomość próbuje mi coś powiedzieć. Wróciłam więc myślami do dzieciństwa i zobaczyłam siebie, jak marzę na jawie w kącie strychu u babci, zatopiona w komiksach. To był taki impuls, który popchnął cały projekt znacząco do przodu.

Tak jak już wspomniałaś, “Comic Trip” jest znacznie lżejszy i bardziej optymistyczny w brzmieniu niż “Montbray” - skąd ta zmiana?

Kończąc “Montbray”, poczułam, że jestem gotowa, by porzucić smutek w swojej twórczości. Chciałam stworzyć coś pełnego nadziei i optymizmu - choć nie ukrywam, że było to dla mnie ogromnym wyzwaniem. Mimo wszystko, polubiłam to, choć wiadomo, że nie da się utrzymać euforii od początku do końca. Pojawiły się też mroczniejsze momenty, ale w formie radosnego walca. Wszystko z utrzymaniem równowagi.

Jednym z wyróżniających się utworów jest “Daddy’s Selling Wine in a Burning House” ze względu na nieco wolniejsze tempo i poważniejszy tekst. Skąd u Ciebie odwaga, by otworzyć się na takie tematy?

Pisząc, nie skupiam się na tym, że ktoś tego będzie słuchał (śmiech). To właśnie dzięki temu, potrafię zrzucić z siebie całą presję, jeśli chodzi o teksty. Natomiast kilka chwil, za nim piosenka miała się już ukazać, zadzwoniłam do taty (śmiech). Ale on był naprawdę ze mnie dumny.

Dużo na tym krążku przewija się motywu starzenia się - starasz się tym krążkiem wyjść mu naprzeciw?

Jeśli mam być szczera, starzenie się to mój największy lęk, z którym zmagam się już od trzech lat. Zwłaszcza w branży muzycznej - zawsze żyłam z dnia na dzień i nie zamartwiałam się przyszłością. Ale paradoksalnie, odkąd mam jakąś stabilizację jako artystka, boję się, że mam datę ważności. Staram się uświadamiać, że to kompletna bzdura, ale strach pozostaje. Wracając do pytania, myślę, że to nie tyle kwestia wyjścia mu naprzeciw i skonfrontowania się, a po prostu podświadomego przemycania takich drobnych znaków, że coś jest na rzeczy.

W wywiadach dość często wspominasz, że by zaczerpnąć inspiracji potrzebujesz wyjechać do Francji - co cię w niej najbardziej pociąga?

Myślę, że to nie jest zasługa Francji samej w sobie. Chodzi o spokój oraz kontakt ze zwierzętami i naturą, jaką ona mi jest w stanie zaoferować. Miasto bardzo szybko mnie przytłacza i wyczerpuje z całej energii.

Album łączy w sobie wiele różnorodnych stylów – od country po disco. Miałaś jakieś trudności z łączeniem tych elementów w spójną całość, czy raczej przyszło naturalnie?

Sama się dziwię, że to wszystko naprawdę do siebie pasuje (śmiech). Zaczynając album nie miałam pojęcia, czym końcowo on się stanie. Dopiero gdy wszystko jest już skończone, zaczynam rozumieć własną wyobraźnię. Tworząc, kompletnie o tym nie myślałam, to wszystko przychodziło mi naturalnie.

Bardzo podobają mi się takie smaczki jak “Interlude”, które spinają krążek w całość - spójność materiału była dla ciebie rzeczą kluczową przy tworzeniu “Comic Trip”?

Zawsze myślałam, że jestem jednym wielkim chaosem z wieloma zaburzeniami. Zwłaszcza podczas tworzenia tego albumu. Nabieram do tego dystansu i zdaję sobie sprawę, że niektóre te ruchy były naprawdę ciekawe. Gdy każda z szalonych decyzji pochodzi z głębi mnie, na końcu wszystko nabiera sensu. Dużo czasu jednak potrzebowałam, by to zrozumieć.

W wywiadzie dla brytyjskiego TicketMaster wspominałaś o tym, że ten krążek jest dużo bardziej “organiczny” - czy to przekłada się na lepsze wrażenia koncertowe?

Na pewno pojawiło się dużo więcej elementów granych na żywo - ogniste gitary czy zabawne partie fortepianu, stanowią obecnie trzon koncertów, gdzie poprzednio kładłam nacisk głównie na syntezatory. To zdecydowanie działa na korzyść. Jak do tego dodasz tę organiczność, o której wspominasz, to całość nabiera niesamowitych wdzięków. Nie mogę jednak pominąć, że duża w tym zasługa Jaspera Sergersa, z którym pisałam ten album od zera.

Widzisz jakieś różnice jeśli chodzi o koncertowanie z tym materiałem, a sprzed kilku lat?

Oczywiście, że tak. Początkowe EPki były bardzo eksperymentalne, kosztem melodyjności. Teraz natomiast staramy się zachować popowe struktury, szczególnie podczas grania na żywo.

Jakie są twoje oczekiwania jeśli chodzi o polską publiczność?

Miałam już okazję grać w Polsce jako support i macie niesamowicie wdzięczną publiczność. Co ciekawe, adoptowałam nawet psa z Polski! Jest niesamowicie kochany i przytulny, to aż szalone (śmiech). Więc tak, kiedy myślę o Polsce, myślę o wdzięczności jaką od Was dostaję.

Ten akcent teatralności, nieustannie pozostaje nierozerwalną częścią twoich koncertów?

Element teatralności pozwala mi wejść w coś w rodzaju strefy komfortu. Na scenie muszę poczuć się jak superbohaterka (śmiech). W prawdziwym życiu nie lubię się wyróżniać i jestem zdecydowanie bardziej niepewna siebie, więc koncerty to dla mnie idealna ucieczka.

Jakie masz plany na przyszłość po zakończeniu trasy promującej "Comic Trip"? 

Zależy mi bardzo na współpracach z artystami z różnych części Europy. Więc na tym nawiązywaniu muzycznych kontaktów skupię się przede wszystkim. Natomiast mam nadzieję, że znajdę trochę przestrzeni już między koncertami, żeby wejść do studia.


© Copyright Winiary Bookings 2024

© Copyright Winiary Bookings 2024