14.08.2025

Glenn Hughes: “Jestem w takim momencie, że nie muszę o nic się martwić”

W ramach trasy „GLENN HUGHES X THE CHOSEN YEARS” muzyk we wrześniu zagra dwukrotnie w Polsce. Do tego legendarny Glenn powraca z nowym albumem. Z tej okazji porozmawialiśmy z nim o zmieniającej się scenie muzycznej, jak i kulisach jego procesu twórczego.

Artur Kondas, Brudne Brzmienie: Rozpocząłeś dość duży powrót na scenę muzyczną - wycofałeś się na chwilę, a za nie długo wracasz z nowym albumem. Jesteś zadowolony z tego, gdzie jesteś teraz?

Glenn Hughes: - Przede wszystkim sukces może mieć wiele różnych znaczeń. Dla niektórych to sława, dla innych to pieniądze, a jeszcze innych prestiż. Dla mnie największym sukcesem była zmiana stylu życia, którą dokonałem 30 lat temu. Stałem się osobą spokojną, cierpliwą, pełną życia i radości. Natomiast cała przygoda z muzyką pozwoliła mi przeżyć wiele dziwnych, ale i interesujących rzeczy. Finalnie jednak czuję się niezwykle spełniony.

Jeśli ktoś przyszedłby do ciebie i zapytał, jak powinien postrzegać sukces jako młody muzyk w czasach, gdy wszystko jest dostępne od razu, a każdy pragnie natychmiastowej sławy, to co byś odpowiedział?

- Przede wszystkim musisz uwierzyć w swoje rzemiosło i sztukę - to absolutnie najważniejsze. Jeśli wierzysz w to co robisz, nie słuchaj się innych. Musisz żyć i oddychać swoją własną pasją, traktować ją jako powołanie. To jest twoja droga i nikt inny nie powinien Ci mówić, jak masz ją realizować.

Patrząc na swoje doświadczenia… uważasz, że scena muzyczna znacząco się zmieniła przez ostatnie dziesięciolecia?

- Przemysł muzyczny już nie istnieje w takiej formie, jak kiedyś. Wszystko się zmieniło - dosłownie. Wytwórnie płytowe nie mają już takiego znaczenia i często nie wiedzą co robią, dawniej były przepustką do wielkiej rozpoznawalności. Może i możliwości i dostępność do tworzenia muzyki jest większa, ale znacznie trudniej jest się przebić.

Czujesz, że musisz znów "grać w tę grę"?

- Nie, nie muszę. Jestem teraz w takim momencie życia, że nie muszę się już o nic martwić. Zrobiłem wszystko o czym marzyłem od dziecka. Teraz chcę po prostu skupić się na tworzeniu muzyki, graniu muzyki i czerpaniu z tego jak największej radości. 

To niezwykle odświeżające podejście. Co skłoniło cię do stworzenia albumu, który jest jak seria małych filmów?

- Mój najnowszy krążek  powstał na przełomie lutego i marca ubiegłego roku, w moim studiu w Los Angeles. Każdą piosenką traktowałem jak mały film. Piszę na nich o ludzkiej kondycji, strachu, miłości i wyzwaniach, stąd pewnie takie odczucia.

Jak wygląda Twój proces twórczy? Co przychodzi najpierw – muzyka, riffy?

- W każdym swoim pokoju mam gitarę. Gdy przychodzi mi do głowy jakiś pomysł, biorę ją i zaczynam grać - zazwyczaj jest to akord lub riff, a potem zapisuję to w notatkach. Piosenki na tym albumie były pisane na początku zeszłego roku i starałem też się o to, by były ze sobą bardzo spójne.

Możesz powiedzieć, że ten album jest zwieńczeniem 30-letniej podróży? 

- To dobre pytanie. Nie jestem pewien, czy powstanie kolejny album. Ludzie nie kupują już nowych płyt - słuchają jednej, czy dwóch piosenek i idą dalej. Ja natomiast uwielbiam tworzyć większe projekty, ale myślę, że teraz skupię się głównie na koncertach na żywo.

Jest ktoś, z kim chciałbyś nagrać jeszcze jeden, ostatni album?

- Za swojego życia straciłem wielu przyjaciół, takich jak John Bonham, Gary Moore czy Tommy Bolin. Byli dla mnie naprawdę bardzo bliscy i dałbym wiele, by móc nagrać z nimi jeszcze chociaż jeden numer.

Masz jakieś swoje piosenki, których żałujesz, bądź których, z perspektywy czasu, po prostu nie lubisz?

-  Każdy z nas zmienia się przez całe życie - nie możemy pozostawać tacy sami. Jest wiele wersji mnie, z różnych lat. Ludzie nie zawsze akceptują zmiany, ale ja żyję chwilą i nie robię planów na daleką przyszłość. Dlatego niczego nie żałuję, bo każdy z moich numerów jest aktualny na chwilę, w której powstawał.

We wrześniu przyjedziesz na dwa koncerty do Polski, w ramach trasy “GLENN HUGHES X THE CHOSEN YEARS”. Jakie masz wspomnienie z ostatniego pobytu u nas?

- Zdecydowanie pierogi. Choć jestem weganem, udało mi się zjeść takie, które naprawdę mi smakowały - były cudowne!

Na koniec, co powiedziałbyś młodym artystom, którzy stoją na rozdrożu w swojej twórczości?

- Jeśli kochasz swoją sztukę i wierzysz w swoje powołanie, nie pozwól, aby ktoś Cię od tego odwiódł. Jeśli jesteś młody i naprawdę chcesz zostać muzykiem lub sportowcem, trzymaj się tego, co kochasz robić.

© Copyright Winiary Bookings 2024

© Copyright Winiary Bookings 2024